A A A

PPJK A KONIŃSCY ŻEGLARZE





Konińscy żeglarze po 5 imprezach Pucharu Polski Jachtów Kabinowych (PPJK) zajmują 2 miejsce w rankingu.

Konińscy żeglarze reprezentujący Klub Żeglarski przy KWB Konin S.A. są już po 3 na 5 odbytych eliminacji PPJK.


Sezon rozpoczęliśmy startując na pięknym akwenie Jeziora Koronowskiego w Koronowie k. Bydgoszczy, regaty otworzyliśmy tak samo jak w tamtym roku wygrywając pierwszy wyścig, potem mimo tego co pokazuje tabela wyników nie było gorzej, każdy z biegów sobotnich, albo prowadziliśmy, albo byliśmy na 2 miejscu całe wyścigi góra-dół, góra-dół aż do…. no i tu dramat do ostatniej boi rozprowadzjącej na dole z halsówką na metę, wszystkie wyścigi przegrywaliśmy na centymetry z Calibrami które na trzech halsach mogły wyciągnąć dużo wysokości i tak kończyliśmy na 4 placu ciągle i po pierwszym dniu byliśmy na 3 miejscu w generalne za Andrzejem Kęderem (wicemistrz świata z Wardenmunde w Micro i wielokrotny mistrz polski w różnych klasach) i za Romualdem Knasieckim (wielokrotnym mistrzem polski chociażby w omedze). Niedziela przywitała nas flautą totalną, komisja powiesiła odroczkę na 2h, po czym gdy warunki nie zmieniły się zbytnio postanowiono puścić biegi, ustawili krótką wąską trasę, i zrobili kocioł, poprzestawiało to całą klasyfikację we wszystkich klasach u nas także niestety zaliczyliśmy dwie „czwórki” i spadliśmy na czwartą lokatę i o ile za niedziele nie mieliśmy do siebie pretensji, to te regaty przegraliśmy w sobotę nie dowożąc punktów do końca każdego wyścigu.

Druga impreza, to Długodystansowe Mistrzostwa Polski Jachtów Kabinowych w Zarzeczewie k. Włocławka, również tabela wyników nie odzwierciedla tego co się działo na wodzie. Ogólnie pływaliśmy w kratkę, zaliczaliśmy 6 miejsce po to by w następnym prowadzić wyścig i kończyć na 2 i znowu 5 miejsce w nast. wyścigu, coś nam nie szło nie mogliśmy ustawić grota i rozłożenie balastu na kapryśne warunki. I tak piątek kończymy na 4 miejscu w tabeli, wieczór to emocje w meczu otwarcia euro Polska-Grecja zamiast szant i szybko spać ;-) Sobota to tak jak w Koronowie flauta, od godziny 11 do 13 czekaliśmy na wiatr który miał się zjawić i narastać, pierwszy bieg przy bez wietrze przypływamy na 6 miejscu zupełnie bez pomysłu na wyścig, stwierdziliśmy że musimy wyluzować za bardzo się spinamy ;-) wypiliśmy po piwku (oczywiście bezalkoholowym ;-)) pokręciłem masztem zmieniliśmy profil grota i profil foka na zupełnie inne ustawienia i oooo następny wyścig znowu prowadzenie w wyścigu aż do ostatniej halsówki gdzie przejechały nas dwie calibry które przy wiaterku 3-4 nam zaczęły odjeżdżać na ostrości i bieg kończymy na 3 miejscu, następny wyścig na pierwszej boi powtórzyliśmy to co z poprzedniego wyścigu i zrobiliśmy „bronę” w lewo pod brzeg by na górną boję znowu prowadzić wyścig z dużą przewagą nad tymi co poszli środkiem i w prawo mieliśmy taką przewagę że nie widzieliśmy możliwości jak tego nie dowieźć do mety ;-) ale…. zawsze musi być jakieś ale ;-) na dolnej boi stoi przemiły Pan w motorówce i mówi że boja nr. 3 jest 7 kilometrów w dół akwenu, dla naszego małego micrusa utrzymanie jachtów za sobą z wielkimi skrzydłami zamiast żagli jest awykonalne, ale… broniliśmy się. Na dolną boję weszliśmy na 2 miejscu zaraz za Kęderem (kto to j/w) i przed wszystkimi innymi skrzydlaczami. Teraz jeszcze 9km halsówki przy wietrze 4-5 (rozkręciło się) znowu zrobiliśmy „bronę” tym razem prawą stroną na jakieś 5km ;-) trochę wysokości i znowu „brona” na 4km na górną boję wybroniliśmy się i weszliśmy na 3 miejscu. I tak sobotę zamknęliśmy z miejscami 6, 3, 3 i niestety spadliśmy w na 5 z punktem straty do 3 bo dwie łódki przed nami miały remis punktowy. Wieczór to znowu euro zamiast szant ;-). Niedziela przywitała nas obiecująco czyli bezwietrznie, poprzestawialiśmy ustawienia łódki i czekaliśmy na zdjęcie wywieszonej odroczki, oczywiście nie było możliwości żebyśmy się poddali, 3 miejsce w zasięgu. Niestety przegraliśmy z pogodą, prognozy były 0-1 i ma maleć, tak oto skończyliśmy regaty.

Między imprezami PPJK zaliczamy start w załodze Rafała Moszczyńskiego (Mistrz Świata z Łotwy 2011) w Kartuzach pod Gdańskiem (Puchar Polski klasy Micro). Regaty ukończyliśmy na 2 miejscu w klasyfikacji generalnej i na 1 w Crusierach w klasie micro ;-) podbudowało to nasze morale, dużo rzeczy postanowiliśmy zmienić na naszym Jumperze.

Czwarta impreza, a 3 w PPJK to Kosewo k. Słupcy na Jeziorze Powidzkim, prawie nasza lokalna impreza jeździliśmy tam od 99’ na omedze potem w open na Sympaty, potem w micro, potem w T1, regaty…. historia. W tamtym roku wygraliśmy tu eliminację i w tym roku również mieliśmy na to apetyty ;-). Na powitanie 5 jachtów z naszej klasy już było na miejscu z którymi nie mamy szans na papierze (konstrukcje jachtów) i jeszcze 8 jachtów lokalnych. Tak jak po starcie w Kartuzach postanowiliśmy wymiana 70% olinowania, bloczków i systemów wystrzeliwania spinaker bomu który używamy w T1 do prowadzenia foka (i jak to stwierdził Admirał (Piotr Adamowicz) idzie nam to nieźle po jego lekcjach jak to robić w na Zegrzu k. Warszawy w tamtym roku). Zmiana wszystkiego łącznie z gumami napinającymi zajęła nam w piątek 4h ;-). W sobotę instrukcja żeglugi mówiła że starty będą od godz. 12 !? od rana wiał równy wiaterek, otwarcie regat o 11:30 i na wodę, zanim sędziowie ustawili trasę była 13, a o 13:15 przyszła burza i pozamiatała wszystkich, ludzie ratowali się uciekając w trzciny, parę omeg się położyło, 500’ki kładły się i wstawały, my schroniliśmy się w porcie regat. I tak po burzy przyszła flauta do 16 czekaliśmy na „cokolwiek” po 16 poszliśmy na wodę, warunki takie jak lubimy 0-1 ;-) na wodzie przed startem stwierdziliśmy że pokręcimy ustawieniami przez co nie złapaliśmy w ogóle czasu i 1min przed startem i dało nam się dopiero doczłapać do komisji i zaliczyć najlepszy start regat ;-) Komisja wszystkie klasy T1, T2, T3 puściła razem więc dostanie się pod jakieś skrzydło T2, lub T3 to koniec regat bo nie ma jak się z tego wygrzebać jedzie się na szczątkach wiatru. Po starcie wszyscy poszli w lewo a my przełożyliśmy się na lewy hals i poszliśmy w prawo. Po jakimś czasie wszyscy zauważyli że nam wydało i się przełożyli również, niestety stanęli w ciszy, a my na pełnej prędkości po odłożeniu się na prawy hals goniliśmy na 1’ke, na górze zameldowaliśmy się jako 3 jacht za „Zalewo” T3 i „Miłomłynem” T2 i odjechaliśmy wszystkim na dolnej boi utrzymywaliśmy przewagę w naszej klasie oraz jechaliśmy równo z jachtami klasy T2 i T3 po następnej halsówce mieliśmy całą długość trasy przewagi nad nast. jachtem w T1 ;-) ale żeby nie było różowo na dolnej boi odcięło nas od wiatru totalnie, „Andżela” następny jacht w T1 to zauważyli i pojechali objazdem po krzakach pod trzcinami i na dolnej boi mieliśmy już tylko około 150m przewagi na szczęście na halsówce dobre krycie pozwoliło nam dowieźć 1’ke na metę. I tak sobotę z jednym biegiem wygranym mile kończymy przy piwku (oczywiście bezalkoholowym ;-)) Sędziowie mogli nam ustawić regaty bo za nami w 15minutach od kiedy przekroczyliśmy metę udało się wjechać „Andżeli”, ale niestety nie wiadomo do tej pory dlaczego komisja stała 2h na linii mety… Niedziela to złe prognozy wiatrowe dla nas 2-4 a my lubimy 0-1 lub 5 w nieskończoność ;-) pierwszy wyścig bez historii od początku do końca jedziemy na 2 miejscu (ciągle utrzymujemy 1 miejsce), w 2 coś się już działo, na górę dojechaliśmy jako pierwsi, ale walka z „Protestem” na boi spowodowała że na nią nie weszliśmy ratowaliśmy się wykręceniem przy boi 360 żeby się zawinąć za znak, przez co i straciliśmy my i „Protest” bo na pełnej prędkości minęła nas „Andżela”. Do dolnego znaku dogrzebaliśmy się 2 miejsca, ale „Andżela” nam odjechała, halsówkę rozegraliśmy pod prawym brzegiem, w krzakach by na górną boję być nieznacznie na 2 miejscu, ale w zmienionej kolejności, „Protest”, My, „Andżela”. Niestety tak już dojechaliśmy na metę, osiągając remis punktowy z Andrzejem Kęderem (kto to j/w) na „Proteście” i przed „Andżelą” Andrzej Rygielski (wielokrotny medalista mistrzostw polski). Rywalizacja o pudło była właściwie tylko w/w 3 łódkami. Warto zaznaczyć że w regatach startowała jeszcze jedna załoga z KNOZŻ, tj. Maciej Moch na wysłużonym Micro Polo przejechał jeszcze 2 łódki z Pucharu Polski zajmując bardzo dobre 4 miejsce! na 14 jachtów, działo się to daleko za pierwszą 3’ką, ale praktycznie pływał niezagrożenie na 4 miejscu, Brawo!.


Pozdrawiamy żeglarzy Konińskich, od lat niezmienna załoga:
Piotrowski Bartosz, Piotrowski Adam, Krzyżanowski Karol